Motoryzacyjna zgroza
Choć Kinga na ogół czczę i wielbię całą duszą (z nielicznymi wyjątkami), wahałam się, czy sięgnąć po Christine. Pomysł uczynienia z samochodu krwiożerczej bestii jest dość ryzykowny i wydawało mi się, że przy takim temacie po prostu nie można uniknąć popadnięcia w kicz i śmieszność. W dodatku miałam już za sobą inną książkę tego pisarza z demonicznym autem w roli głównej, która okazała się kompletną pomyłką (Buick 8, tragedia). Mimo to, przeczytałam Christine. I okazało się, że moje obawy były całkowicie chybione.