Najbardziej znienawidzone lektury, czyli moje The Worst of
Wiadomo, lektury z jakiegoś powodu trafiły do kanonu. Nie muszą się podobać, ale trzeba i wypada znać, nawet jeśli część z nich jest zbyt trudna w odbiorze dla przeciętnego ucznia, odpowiedniejsza raczej dla dorosłego, dojrzałego czytelnika. Na szczęście, zdecydowana większość lektur przypadła mi do gustu już w czasach szkolnych, w niektórych się wręcz zakochałam i wciąż lubię do nich wracać; niektóre w pełni zrozumiałam i doceniłam dopiero po latach. Były jednak i takie, przez które cierpiałam męki niemal piekielne, nie spałam po nocach próbując przez nie przebrnąć i do dziś nie jestem w stanie się do nich przekonać.
Poniżej przedstawiam moje osobiste szkolne koszmarki, kolejność przypadkowa.
Nad Niemnem, Eliza Orzeszkowa
Jeden dłuuugaaaśny opis przyrody, gdzieniegdzie tylko poprzerywany fabułą, do cna przesiąknięty patriotyzmem. Wątek romansu mdły i pretensjonalny, bohaterowie irytujący, narracja nieudolna. Jedyny utwór, którego obecności w kanonie lektur do dziś nijak nie potrafię zrozumieć; dla mnie to sztandarowy przykład, jak powieści pisać się nie powinno. Nuda, nuda, nuda.
Ludzie bezdomni, Stefan Żeromski
Uwielbiam Żeromskiego za "Przedwiośnie" i parę
innych rzeczy, ale tego nie mogłam zdzierżyć. Główny bohater wyidealizowany i szlachetny do granic możliwości, czego nie cierpię u postaci literackich, a w dodatku imbecyl, czego nie cierpię jeszcze bardziej. Postępował tak bezsensownie (w głównej mierze), że idiotyczne
zakończenie właściwie mnie nawet nie zaskoczyło.
Pieśń o Rolandzie, autor nieznany
Patos na patosie jedzie i patosem pogania. Śmiać mi się chciało, czytając ten przeidealizowany wizerunek średniowiecznego rycerza - odważnego, szlachetnego i do bólu honorowego, wiedząc, że w rzeczywistości - w każdej epoce i w każdym zakątku świata - było zupełnie inaczej. Poza tym, chansons de geste i epos rycerski nie są tym, co tygrysy lubią najbardziej.
Dzieje Tristana i Izoldy, autor nieznany
Przez jednych opowieść ta uważana jest za najpiękniejszą historię miłosną świata, przeze mnie - za najbardziej naiwną, absurdalną i bezsensowną. Cóż to za miłość, skoro wywołał ją magiczny eliksir? Nie kupuję tego. Mnóstwo egzaltacji i patosu, styl i język dla mnie nie do przejścia. Ledwo to w szkole przemęczyłam i dowiedziałam się tylko jednej rzeczy - nienawidzę średniowiecznego romansu rycerskiego.
Kordian, Juliusz Słowacki
Choć generalnie podzielam opinię, że Słowacki wielkim poetą był, to
tu się nie popisał. Wybacz, wieszczu, nie znoszę takiego patriotycznego pitu pitu. Uwielbiam romantyzm, ale za coś całkiem innego. Bohater pokroju Kordiana uosabia to wszystko, czego w romantyzmie szczerze nie znoszę i niestety nawet fantastyczne motywy oraz - co trzeba przyznać - piękny język mi tego nie rekompensują.
Dziady cz. III, Adam Mickiewicz
Mickiewicz - następny z tym swoim męczącym patriotyzmem, walką wyzwoleńczą i innymi takimi (ale
jak powstanie w ojczyźnie wybuchło, to się na emigracji siedziało, co nie?). Podobnie jak w przypadku Kordiana, piękny język i kwiecisty styl, których nie można Mickiewiczowi odmówić, przyćmiewa znienawidzony przeze mnie typ bohatera romantycznego.
Konrad Wallenrod, Adam Mickiewicz
Sytuacja wygląda podobnie, jak w przypadku Kordiana i Dziadów cz. III. Jak na mój gust za dużo tego patriotyzmu było w szkole, zdecydowanie za dużo. Za dużo sławienia samotnej walki przeciwko całemu światu, z której niewiele wynika. Za dużo wyidealizowanych bohaterów, rozdartych wewnętrznie, którzy koniecznie chcą poświęcić życie dla ojczyzny.
Cierpienia młodego Wertera, Johann Wolfgang Goethe
Cierpienia tytułowego bohatera są niczym w porównaniu z cierpieniem,
które odczuwałam ja podczas lektury. Cierpiałam boleśnie, Werter
boleśnie cierpiał, a z tego naszego wspólnego cierpienia wynikło tyle,
że z całego serca mu życzyłam, żeby sobie w końcu w ten cierpiący łeb
palnął, najlepiej ze dwa razy. Ba, sama zaczynałam mieć myśli
samobójcze...
Odprawa posłów greckich, Jan Kochanowski
Zupełnie, moim zdaniem, nieudana stylizacja utworu na tragedię antyczną. Odprawie brakuje atmosfery niepokoju związanej z ciążącym nad bohaterami fatum, brakuje jej też dynamizmu i jest zwyczajnie przegadana. Przyznaję otwarcie, że gdyby nie przypisy i wyjaśnienia polonistki, mało bym z tego "dzieła" zrozumiała. Podejrzewam, iż dla większości uczniów jest równie zawiłe i niejasne.
Wszystkie wymienione utwory należą do domeny publicznej. Można je za darmo i całkowicie legalnie pobierać i rozpowszechniać w Internecie, a znaleźć je można np. w bibliotece cyfrowej Wolne Lektury.
Nad Niemnem i Ludzi bezdomnych wspominam całkiem pozytywnie :) Może to dlatego, że ich nie czytałem?
OdpowiedzUsuńMoja profesor od języka polskiego była strasznie konserwatywną i wymagającą kobietą. Zaliczenia jej przedmiotu to wszystko, albo nic. Zatem mając do wyboru pięć lub jeden, człowiek musiał się nieźle napocić :) Pamiętam, że czytałem wszystkie streszczenia, oglądałem ekranizację i kombinowałem na wszystkie możliwe sposoby, aby wybrnąć i nie czytać wszystkiego od deski do deski. Udało się. Wiedziałem więcej, niż po samym przeleceniu oryginału. Zaliczone na 5, a same wrażenia z lektur pozytywne :) Choć jestem pewien, że jeśli zmuszony byłbym je czytać, na pewno miałbym dziś inne wspomnienia.
Swoją drogą, piękne zestawienie. Gratuluję ;)
Paradox
Rzeczywiście, ciężko wypowiadać się o książkach, których się nie czytało. :P Jednak streszczenie czy film to nie to samo. Mnie wprawdzie powyższe pozycje nie przypadły do gustu, ale mimo to zachęcam do przeczytania, choćby po to, by wyrobić sobie własne zdanie. Chociaż... nie, do "Nad Niemnem" nikogo nie będę zachęcać, nie jestem sadystką. ;)
UsuńWiększość tych lektur wspominam całkiem dobrze. Dla mnie męką było przeczytanie jedynie "Potopu" :-)
OdpowiedzUsuńTo ma być tak na serio? Jak można poczuć lekturę bez kontekstu historycznego? Trudno żeby język średniowiecznego dzieła był w pełni przez nas zrozumiany. Większość z tych lektur jest potrzebnych, a te komentarze do nich są na bardzo niskim poziomie. Żal.
OdpowiedzUsuńLista została stworzona z przymrużeniem oka i tak należy ją traktować; sądziłam, że co do tego nie będzie wątpliwości. Rozumiem konteksty historyczne, nigdzie nie napisałam, że uważam wymienione utwory za niepotrzebne w kanonie lektur (poza "Nad Niemnem" i w tym przypadku będę twardo obstawać przy swoim). Potraktowałam lektury po prostu jako dzieła literackie, a w literaturze pięknej szukam czegoś więcej niż tylko "kontekstów" i wyraziłam tu swoją prywatną, subiektywną opinię. To, że jakiś utwór należy do kanonu nie oznacza, że muszę piać peany na jego cześć ("Boże, ratuj, jak to mnie zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca?").
UsuńNie wymagam też od średniowiecznego dzieła współczesnego języka, po prostu stwierdzam, że mnie on nie leży - myślę, że mam do tego prawo. Tak samo Ty masz prawo wyrazić swoje zdanie na temat tego, co napisałam, masz prawo napisać, że moje komentarze są na niskim poziomie, aczkolwiek muszę zwrócić uwagę, że stwierdzenie "Żal" również nie jest szczególnie błyskotliwe. ;-)