poniedziałek, 11 lutego 2013

"Mistrzyni sztuki śmierci", Ariana Franklin

Mistrzyni sztuki śmierci, Ariana FranklinŚredniowieczne CSI, Bones i Criminal Minds w jednym


Ariana Franklin to pseudonim Diany Norman, brytyjskiej pisarki i dziennikarki, autorki powieści historycznych i biografii; Mistrzyni sztuki śmierci była jej debiutem kryminalnym, moim zdaniem niezwykle udanym. Trafiłam na tę pozycję zupełnie przypadkiem na kiermaszu taniej książki i kupiłam tylko dlatego, że poleciła ją sprzedawczyni, a nasze gusta zazwyczaj się pokrywają. I bardzo dobrze się stało, bo powieść okazała się doskonałym średniowiecznym thrillerem, przeniosła mnie w mroczny XII wiek i całkowicie pochłonęła. Może Imię róży to to nie jest, ale chyba nie zgrzeszę za bardzo, jeśli powiem, że na płaszczyźnie kryminalnej i historycznej, pomijając warstwę filozoficzno-religijną, niemal mu dorównuje.

W Cambridge kilkuletni chłopczyk zostaje zabity w bestialski sposób, kolejne troje dzieci ginie bez śladu. O morderstwo i uprowadzenia mieszkańcy bez wahania oskarżają Żydów - od wieków przecież wiadomo, że krzyżują oni chrześcijańskie dzieci. Król Henryk II, obawiając się o bezpieczeństwo Żydów, którzy zapewniają mu największe dochody, prosi władcę Sycylii o pomoc w wykryciu zabójcy. Ze słynnej szkoły medycznej w Salerno wyrusza do Cambridge królewski śledczy, mistrz Szymon z Neapolu, prowadząc z sobą najlepszego w sycylijskiego medyka umarłych. Szkopuł jednak w tym, że medyk okazuje się medyczką, a wykształcona, niezależna kobieta, biegła w sztuce śmierci, nie jest w Anglii zjawiskiem zbyt pospolitym... By uniknąć oskarżenia o czary, w rolę eskulapa wciela się Mansur, saraceński towarzysz medyczki, a ona sama udaje jego pomocnicę, ale i tak wzbudzają w Cambidge niemałą sensację. A morderca wciąż czuje się bezkarny.

Mogłoby się wydawać, że motyw psychopatycznego mordercy (bo z takim tu mamy do czynienia) i śledztwa prowadzonego przez grupę detektywów nie jest niczym odkrywczym ani oryginalnym, bo powtarzanym do znudzenia w literaturze, kinie, bez końca wałkowanym w amerykańskich serialach i całkowicie wyeksploatowanym. A jednak nie. Okazuje się, że wystarczy akcję przenieść do dwunastowiecznej Anglii, by uzyskać "świeży produkt" i element zaskoczenia. Tytułowa mistrzyni sztuki śmierci, Adelia Aguilar, to w rzeczy samej średniowieczna patolog, dokonująca oględzin ciał i sekcji zwłok, jednak bez pomocy nowoczesnych technik i narzędzi. Zmuszona jest wystąpić także w roli detektywa, prowadząc śledztwo wraz ze swoimi towarzyszami. W międzyczasie w historii pojawia się również wątek miłosny, ale - co mnie niezwykle cieszy - nie szczególnie wyeksponowany ani pod żadnym względem nie przeidealizowany.  

Franklin przede wszystkim przedstawia ciekawy konflikt światopoglądowy: w świecie, w którym królują zabobony, obskurantyzm i bezgraniczna wiara w wyroki boskie, umieszcza osobę uczoną, racjonalną, o otwartym umyśle, badającą rzeczywistość za pomocą własnego rozumu. W dodatku kobietę. A jakby jeszcze tego było mało - ateistkę. Adelia to pewnością najciekawsza postać powieści - inteligentna, samodzielna, uparta, prezentująca poglądy znacznie wyprzedzające epokę, w której żyje i obdarzona zdrowym poczuciem humoru. W trakcie śledztwa często musi walczyć z dyskryminacją, uprzedzeniami i fanatyzmem religijnym, ale na szczęście wśród jej sprzymierzeńców są osoby tak jak ona otwarte na świat, ludzi i cudzą odmienność.

Na samym początku użyłam określenia "thriller" i zrobiłam to nie bez kozery, gdyż intryga rozgrywana jest w atmosferze zagrożenia i stale utrzymującego się napięcia, a fabuła niesie ze sobą kilka dość brutalnych scen i drastycznych opisów, które mogą nie przypaść do gustu co wrażliwszym osobom, do których akurat nie należę. W głównej mierze jest to jednak powieść kryminalna - autorka umiejętnie dozuje informacje, zostawia mniej lub bardziej jednoznaczne wskazówki i poszlaki. Czytelnik może zdecydować, czy będzie próbował samodzielnie rozwikłać zagadkę wyprzedzając nurt opowieści, czy pozwoli swobodnie unosić się jej biegowi. Zaznaczam jednak, że rozwiązania nie będziecie całkowicie pewni aż do jego ujawnienia. I tu ciekawym pomysłem było ukrywanie tożsamości mordercy przez jakiś czas pod koniec powieści, choć bohaterowie już ją znali - zabieg ten potęguje napięcie i nie pozwala się nudzić czytelnikowi do ostatnich stron.

Poza doskonale skonstruowanym wątkiem kryminalnym, autorka niezwykle sugestywnie przybliża realia epoki: barwnie opisuje średniowieczne społeczeństwo, od chłopów i biedaków, przez rycerzy, duchownych, po samego króla, kładąc szczególny nacisk na pozycję i rolę kobiety, ukazuje napięte stosunki pomiędzy ludnością chrześcijańską a żydowską, obraz średniowiecznego klasztoru oraz odwieczny konflikt na linii kościół-państwo. Dopełnieniem tła historycznego są liczne ciekawostki na temat życia codziennego, zwyczajów, czy ówczesnego biznesu opierającego się na handlu świętymi relikwiami.

Mistrzynię czyta się jednym tchem, chciwie, a styl Franklin jest bardzo przyjemny i łatwy w odbiorze - nie pompatyczny ani przesadnie kwiecisty, ale i nie banalny, czy niewyszukany oraz nie pozbawiony odpowiednio wyważonej dawki humoru; świadczy to o wysokiej klasie warsztatu pisarskiego. Podczas lektury odrobinę raziły mnie niektóre określenia, niewspółgrające z epoką, w której osadzona jest akcja, jednak na końcu autorka wyjaśniła, że celowo zastosowała wybrane anachronizmy, aby powieść była bardziej przystępna dla współczesnego czytelnika. Również pewne fakty historyczne zostały nagięte na potrzeby książki i naświetlone po zakończeniu opowieści; dzięki temu czytelnik zyskuje jasny obraz tła historycznego, a treść utworu jest spójna. Szkoda tylko, że zaniedbano kwestię przypisów - w tekście pojawia się wiele wtrąceń obcojęzycznych - łacińskich, arabskich i innych - które nie zostały przetłumaczone (to oczywiście zarzut do wydawcy, nie pisarza).

Mistrzyni sztuki śmierci to pierwsza część czterotomowego cyklu, z Adelią Aguilar w roli głównej. Kolejne to: Labirynt śmierci (The Death Maze) i Tajemnica grobowca (Relics of the Dead), natomiast tom czwarty (A Murderous Procession) nie został jeszcze wydany w Polsce, ale mam nadzieję, że to niedopatrzenie wkrótce zostanie naprawione. Jestem właśnie w trakcie czytania Labiryntu i już nie mogę się doczekać kolejnych części.

Ocena ogólna: 5+ / 6

Mistrzyni sztuki śmierci, Ariana Franklin

Tytuł oryginalny: Mistress of the Art of Death
Język oryginału: angielski
Przełożył: Maciej Nowak-Kreyer
Wydawca: Amber, Warszawa  2007
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do otwartego i nieskrępowanego wypowiadania się. Wszelkie komentarze są mile widziane - również krytyczne, proszę jednak pamiętać o kulturze wypowiedzi. Komentarze wulgarne, obraźliwe i zawierające SPAM będą usuwane.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...